Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
wiadomości

Wznowiono poszukiwania górników

W kopalni „Pniówek” wznowiono akcję ratowniczą, która ma na celu dotarcie do siedmiu zaginionych górników po wybuchu metanu. Akcja została wznowiona po niemal 10 miesiącach od czasu kiedy seria wybuchów metanu doprowadziła do śmierci 9 górników a 30 zostało rannych. Pod ziemią nadal znajduje się siedmiu zaginionych górników i ratowników górniczych. Zespół ratowników dziś 4 lutego 2023 roku wznowił ich poszukiwania.

Akcja ratownicza przebiegać będzie dwuetapowo. Pierwszy etap rozpoczął się właśnie dzisiaj. Przed godziną 6.00 w rejon ściany N-6 zjechały pierwsze zastępy ratowników górniczych. W pierwszej kolejności ratownicy skupią się na zawężeniu wielkości zatamowanego rejonu, poprzez wybudowanie nowych tam.
- Zastępy ratownicze, które zjechały w rejon prowadzonej akcji ratowniczej, założyły już bazy ratownicze i rozpoczęły prace w zatamowanym rejonie. Dopiero po przewietrzeniu wyrobisk i uzyskaniu atmosfery umożliwiającej bezpieczne wejście w rejon, ratownicy rozpoczną penetrację wyrobisk i budowę nowych tam izolacyjnych z pian chemicznych w rejonie ściany N-6 – mówi Tomasz Siemieniec, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Po wybudowaniu tam zakończy się akcja ratownicza, która jest pierwszym etapem akcji poszukiwawczej zaginionych siedmiu górników. - Na każdej zmianie w akcji będzie brać udział 9 zastępów ratowniczych. W sumie w akcji ratowniczej, która zgodnie z planem ma zakończyć się w najbliższy poniedziałek, weźmie udział 90 zastępów ratowniczych, głównie z Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz 4 zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu – tłumaczy rzecznik JSW.

Jak dodaje pierwszy etap akcji ratowniczej pozwoli ocenić sytuację w rejonie ściany N-6 i podjąć decyzję o realizacji drugiego etapu akcji poszukiwawczej. - Kopalnia rozważa wariant wykonania nowego, 350 metrowego wyrobiska, które pozwoli ratownikom bezpiecznie dotrzeć do zaginionych górników. Może to potrwać nawet od czterech do sześciu miesięcy – kwituje Tomasz Siemieniec.

KOD

źródło: ox.pl
dodał:

Komentarze

13
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu.
Zobacz regulamin
2023-02-04 15:23:40
robespierre: Była piękna niedziela babiego lata, w powietrzu niosły się pajęcze nitki, słońce było ogromnie złote, błękit blady i zamorusany sadzami, kominy dymiły leniwie, a nam było przyjemnie pod starym dębem w Kamieńczoku. Pan Lizak siedział na kamieniu nakrytym kocem, a my obsiedliśmy go wkoło i słuchali. Boże, jak on zajmująco opowiadał!
2023-02-04 15:23:55
robespierre: Byliśmy z nim razem i widzieliśmy z nim razem tamto okrutne piekło, gdy w ciepłą, czerwcową noc roku 1894, a dnia czternastego, we czwartek, przed godziną dziesiątą, nastąpił pierwszy wybuch. Zatrzęsła się ziemia, zakolebały się familoki, a ze studni szybowej na „Franciszce” wystrzelił pod niebo ogromny, czarny, ciężki słup dymu, potem drugi z obok znajdującego się szybu wentylacyjnego. A potem już dym jął walić ze wszystkich studni szybowych, z „Jana”, „Henryka”, „Karola” i „Głębokiego”, i ze wszystkich szybów wentylacyjnych! Widzieliśmy, jak wybuch wyrzucił ogromne, stalowe kopuły, nakrywające wyloty szybów wentylacyjnych. Wszystko widzieliśmy i słyszeliśmy! Krzyczących ludzi, co wybiegali z domów i spieszyli na szyby, płaczące matki i żony tych górników, którzy znajdowali się na dole, dzieci biegnące za matkami i wołające: „Tatulek na dole! Tatulek na dole!”… I widzieliśmy zbiegających się inżynierów czeskich i niemieckich, a między nimi centralnego dyrektora Greya, który trzymał się za brzuch i powtarzał płaczliwie: „Mein Gott! Mein Gott!” Stracił bowiem głowę, podobnie jak stracili wszyscy inżynierowie.
2023-02-04 15:24:10
robespierre: Nie stracił jej Celestyn Racek, syn górnika z Wieliczki. Po godzinie dziesiątej nastąpił drugi wybuch, teraz już na szybie „Jana” i „Karola”. Widzieliśmy zrozpaczonego szychtmajstra Kurca, który ponosił wielką winę. On to przecież w tym ponurym dniu zauważył między godziną trzecią a czwartą po południu, że zanosi się na katastrofę. W szesnastym pokładzie na szybie „Franciszki” zapaliły się gazy, poparzyły pracujących tam górników i szychtmajstra Kurc nie zameldował o tym zawiadowcy. Tamto fatalne miejsce kazał tylko zabić deskami. Za sześć godzin nastąpił więc w tamtym pokładzie wybuch. Szychtmajster Kurc zjeżdża na dół na czele pierwszej załogi ratowniczej, lecz ginie wraz z nią… Odtąd biedak straszy w swym opuszczonym domu na Hajnrychowie.
2023-02-04 15:24:25
robespierre: Lizak opowiadał spokojnie. Nie unosił się, tylko że jego twarde, kanciaste słowa były pewne żaru. Wszystko teraz widzieliśmy i słyszeliśmy. Oto inżynier Celestyn Racek wybiega z domu i pędzi na szyb „Głęboki”. Widzimy go, jak biegnie zdyszany przez nasz Kamieńczok, który wtedy jeszcze nie był Kamieńczokiem, jak jego serce bije, jak dobiega po wysokiej skarpie pod szybową wieżę, patrzy, kidzie i kidzie, czarni, krzyczący, a dychawiczna maszyna rzęzi parą i śpieszy się ogromnie, a windy wynurzają się z dymów i zanurzają w dymach, z wind wychodzą słaniający się górnicy… Potem już windy wyjeżdżają puste!... Zrozumieliśmy wszyscy, że tamci na dole konają w dymach, że nie ma już nikogo pod szybem. Co uczyni Racek?
2023-02-04 15:24:40
robespierre: - Koledzy! Tam nasi giną na dole! Kto ze mną na ochotnika, by ich ratować? – Słyszymy mocny, dźwięczny głos Racka. Głos jego wpada w krzyczący tłum, ucisza go. Tłum patrzy i nie wierzy własnym uszom. Co, na dół zjeżdżać? W to piekło?... Przecież zaledwie przed chwilą zdołali umknąć szalejącej, czarnej śmierci pod ziemią!... I oto słyszymy wszyscy, jak Racek znowu woła: - Koledzy! Towarzysze! Tam nasi bracia giną! Kto ze mną na ochotnika? – Ich! – woła sztygar Flame, brodaty, czarny górnik, i staje obok Racka. – Ja! Ja! – mnożą się wołania. I oto widzimy, jak koło naszego Racka rośnie wielka gromada ochotników. Liczymy ich! Jest ich wraz z Rackiem i sztygarem Flame trzydziestu sześciu. - Aparaty! – krzyczy Racek. Sztygar Flame biegnie z ludźmi do magazynu, wydaje aparaty tlenowi. Widzimy!... Tamci zuchwali śmiałkowie nakładają na twarze maski gazowe, zakończone wężem gutaperkowym, jakby ryjem, nakładają butle z tlenem na plecy, pomagają sobie wzajemnie, za dużymi okularami błyszczą ludzkie oczy, a w ludzkich oczach goreją serca… Boże, co teraz? Co teraz?...
2023-02-04 15:24:55
robespierre: Pan Lizak siedzi na kamieniu, ciepły wiatr gmera w jego białej czuprynie, jego siwe oczy są bardzo siwe, lecz szklą się leciutko i wcale się nie dziwimy, gdy mówi: - A ja byłem między nimi… - I co potem? Panie Lizak, powiedzcie, co potem? – gorączkuje się Julka. Wstała, jej czarne oczy, duże oczy płoną, na policzkach ma wypieki, wiatr rozwiewa jej czarne włosy, ona zaś zaciska na piersiach drobne dłonie jak do pacierza. Pan Lizak opowiada, a my widzimy, jak winda napełnia się tamtymi szaleńcami w maskach, jak zapada w studni szybowej w czarnym dymie, jak spada i spada coraz głębiej… A my wszyscy z Rackiem, Lizakiem, Flamem i ich kamratami! Przeraża nas podszybie, bo dym, dym, skołtuniony dym! Światła lamp brodzą w tej płynnej czerni, szukają leżących górników, wędrują przekopem w kierunku szybu „Franciszki”, zatrzymują się przed zwalonymi wagonikami. Wagoniki spiętrzone wybuchem. Trzeba je rąbać, usuwać, przełazić pod zarwanym stropem. Cisza ogromna naokoło, czarna cisza, przeklęta cisza. W ciszy kłębi się czarny dym. W ciszy chrobocą podkute buty, szczękają kilofy, wędrują światła przymglone, przyćmione, oślepłe, biedne, szukające ludzi… Są!...
2023-02-04 15:25:10
robespierre: Rozdrabnia się załoga ratownicza, jedni wynoszą pobitych, inni wędrują dalej golgotową drogą. Zatrzymują się, bo oto znowu ludzie! Żyją, lecz chrapią i charczą. Wynoszą ich nasi pod szyb, układają w windzie. Krzyczy sygnałowy dzwonek, winda ucieka z uratowanymi, w górę… Racek idzie pierwszy. Obok niego Flame. Za nimi długi, posępny różaniec świateł. Dym, czarny dym! Gorąco! Pot zalewa oczy pod maską. W piersiach kłuje. Serce pęka. Racek idzie pierwszy, schyla się, wskazuje lampą na pobitych braci. Flame wyznacza kilofkiem, kto ma wynosić leżących. Wszak oni jeszcze żyją!... Racek idzie pierwszy, brodzi w dymach, szuka braci. Flame idzie drugi, brodzi w dymach, szuka braci. Lizak – widzimy go – wynosi na plecach strutego kamrata pod szyb. Racek dociera przekopem w rejon szybu „Franciszki”, w ognisko wybuchu. Potyka się o trupy. Za nim Flame. Za Flamem reszta szaleńców. Ostatni wraca spod szybu Lizak. Widzimy go, jak spieszy w dymach, by dopędzić swych towarzyszy… W tumanach dymu długi, majaczący różaniec świateł chodzi z przekopu szybu „Głębokiego” w bocznicę wiodącą w przekop szybu „Franciszki”. Światła po kolei znikają w bocznicy… Lizak śpieszy za nimi. Ostatnie światło zniknęło za węgłem i teraz! O Jezus!...
2023-02-04 15:25:30
robespierre: Ryk! Pioruny walą się, tysiąc piorunów strzeliło, zatrzęsła się ziemia, zatrzęsło się podziemie, Lizakiem ciska wybuch pod ocios. Lizak spada w huczącą ciemność… - To był drugi wybuch! – mówi teraz Lizak spokojnie. – Ocucono mnie na powierzchni. Zjechała druga drużyna ratownicza, wyniosła mnie, wyniosła kilkunastu zabitych z Rackowej drużyny, wynieśli i Racka, i Flamego. Trupy… Zginęli wszyscy… Ja zostałem, by wam to opowiedzieć!
2023-02-04 15:25:48
robespierre: (…) A więc jeszcze były trzy dalsze eksplozje… - To razem było ich pięć? – przerwała mu Julka. – Tak! Razem było ich pięć. Trzecia nastąpiła nad ranem, o godzinie siódmej, za godzinę czwarta, a przed godziną dziesiątą ostatnia. Jeżeli jeszcze ktoś żył na dole, teraz już był nieboszczykiem. Deszcz padał od rana, rzęsisty ulewny deszcz, lecz ludzie stali koło bram kopalni i krzyczeli. W niedzielę, 17 czerwca, odbył się pogrzeb dziewiętnastu wydobytych z dołu nieboszczyków. Reszta w płonących i zawalonych chodnikach czekała na swój pogrzeb. Tych dziewiętnastu należało do drużyn ratowniczych. Z drużyn ratowniczych zginęło wtedy siedemdziesięciu ludzi. Podczas pogrzebu deszcz wciąż padał. Żandarmi obstawili cmentarz, bo panowie lękali się rebelii. Co było przyczyną katastrofy – nikt nie wiedział. Umarli milczeli. Szyby zadekowano… - Co to znaczy, że szyby zadekowano? – zapytała Julka. Myśmy wiedzieli, ona nie wiedziała. Pan Lizak wytłumaczył. Oto wyloty szybów zjazdowych i wentylacyjnych nakryto grubymi deskami, zarzucono mokrą gliną, ubito… - Dlaczego? – By ogień na dole zdechł! – Zdechł? – Zdziwiła się dziewczyna. – Tak. Zdechł! Ogień w kopalni nie gaśnie, lecz zdycha! A na dole szalał teraz pożar. Chodziło więc o to, by nie szalał. Dnia 2 lipca usiłowano zjechać na dół, lecz nie udało się. Usiłowano zjechać 5 lipca. Wycofano się. Dopiero 15 lipca zdołano zjechać. Natrafiono na zabitych ludzi. Ludzie byli, popaleni, zmiażdżeni, zszarpani wybuchami. Tam, gdzie nie dotarły wybuchy, w bocznych gankach i przodkach, leżeli poduszeni gazami. Najwięcej ofiar było w dziewiętnastym pokładzie.
2023-02-04 15:26:05
robespierre: - Ilu ich zginęło? – zapytała znowu Julka. – Zginęło ich dwustu trzydziestu pięciu. Z tych wydobyto tylko stu dwunastu, a stu dwudziestu trzech zostało na dole na wieki, zasypanych rumowiskiem, zarwanymi stropami… Chodźcie na cmentarz. (…) Na cmentarz poszliśmy za Lizakiem pod zbiorowy grób tamtych stu dwunastu górników. Na środku stał zwykły krzyż z piaskowca, a pod krzyżem czerniła się metalowa tablica z polskim napisem: KU ŻAŁOBNEJ PAMIĘCI SWOIM GÓRNIKOM, OFIAROM NIESZCZĘŚCIA W DNIU 14 CZERWCA 1894, POŚWIĘCIŁ HENRYK HRABIA LARISCH-MONNICH. NIECH BÓG DA WIECZNY SPOCZYNEK I WIECZNE ŚWIATŁO NIECHAJ IM ŚWIECI. (…) – A tu leży nasz inżynier Racek świętej pamięci – rzekł Lizak i poprowadził nas pod śliczny pomnik z białego marmuru. Pomnik wyobrażał ogromnie smutnego anioła bez skrzydeł. Anioł opierał się o strzaskaną kolumnę i patrzył gdzieś w świat bardzo daleko. Pod pomnikiem bieliła się marmurowa tablica z górniczym godłem, ze skrzyżowanym młotkiem i perlikiem. Pod godłem jarzyły się litery wyblakłym złotem: TU SPOCZYWA CELESTYN RACEK INŻ.-ASYSTENT URODZONY 28 LIPCA 1862 ROKU. POLEGŁ NAGŁĄ ŚMIERCIĄ W KOPALNIACH WĘGLA, NIOSĄC BOHATERSKĄ POMOC OFIAROM EKSPLOZYI GAZÓW. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI! Za G. Morcinek "Czarna Julka".
2023-02-05 08:58:21
św. Patryk.: za: donekT, "Wyrąbane w nocnik"
2023-02-05 09:36:20
hanbes: Ooo! Robespierre vel donek się obudził Ubierz się ciepło, załóż szalik weź swoje zdjęcie i ulep takiego bałwanka jakiego masz na fotce. A młotkiem to ty jesteś! Na godle górniczym jest skrzyżowany pyrlik i żelozko, ty oczywiście nie wiesz co to jest więc uświadom sobie że w twoich komentarzach (prawie wszystkich!) popisujesz się "wiedzą" o której nie masz pojęcia albo chcesz zabłysnąć w czasie gdy mamusia zabrania ci lepić bałwanka...
2023-02-05 11:14:15
Mach: Wznowienie wydania ponownie tej pozycji "Czarna Julka" Gustawa Morcinka osobiście wspierałem. Na deskach Czesko-Cieszyńskiego teatru -scena polska ,wystawia sztukę pt. Krzywy Kościół"- polecam. To tam pokazywana jest historia tej ziemi widziana oczyma jej autorki.
Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze.
Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać.
To również może Ciebie zainteresować:
Ostatnio dodane artykuły: